niedziela, 30 września 2012

Cannibal Corpse - The Bleeding

Wśród wszystkich zespołów death metalowych nie ma drugiego, który osiągnąłby taki komercyjny sukces jak Cannibal Corpse. Gdy tylko się pojawił, od razu zaczął wzbudzac kontrowersje, stając się przedmiotem krytyki za zbytnią obscenicznośc. Nie ulega jednak wątpliwościom, że przyczynił się do rozwoju gatunku, będąc inspiracją dla wielu późniejszych grup muzycznych kreujących wizerunek 'gore'.

Pierwsze albumy "Kanibala" nigdy mi się zbytnio nie podobały. Co by nie mówic, były po prostu nudne. Dopiero ich trzeci studyjny album, Tomb of the Mutilated, pokazał, że zespół obrał właściwy kierunek na drodze muzycznej kariery. Jednak moim ulubionym długograjem "starej ery" Cannibal Corpse, gdy na wokalach siedział jeszcze Chris Barnes, jest bez wątpienia The Bleednig.
Album ten jest ze wszechstron przepełniony tematyką 'gore'. Od obłąkańczych wolaki Barnesa, aż po jego jakże 'wyrafinowane' teksty. Chyba nigdy wcześniej nie zostały one napisane tak dosadnie i tak realnie, że słuchacz może bezpośrednio poczuc na własnej skórze szalone działania seryjnych zabójców i innych aspołecznych typów. Pod względem muzycznym jest to zdecydowanie najlepiej zrobiony album CC z czasów przed pojawieniem się w zespole 'Corpsegrindera'.

Nie ma co jednak ukrywac, że The Bleeding nie jest przeznaczony dla wszystkich, a jedynie dla tych, którzy są mocno zakorzenieni w surowym, 'brzydkim' death metalu. Innym zdecydowanie odradzam.

  Kaseta z mojej kolekcji to wersja Metal Mind na licencji Music For Nations, z ocenzurowanym cover-artem (nr kat. MASS 0090).


 

sobota, 29 września 2012

Anathema - The Silent Enigma

Anathema, będąca jedną z gwiazd brytyjskiej sceny na początku lat 90. to obok My Dying Bride i Paradise Lost zespół zaliczany do Trójcy z Peaceville, uznawanych za prekursorów death/doom metalu. O ile początki kariery to tęgie trzymanie się mocnego grania, to późniejszy okres stanowi jedno wielkie pasmo nieszczęśc w postaci zmiany preferencji muzycznych, spowodowanych najprawdopodobniej chęcią wzbogacenia się. Nie od dziś wiadomo bowiem, że na smętnym doomowym graniu kokosów się nie nastuka, więc zespół zaczął tworzyc badziewne albumy utrzymane w klimacie alternatywnego rocka.

The Silent Enigma to ostatni przejaw prawdziwego ducha zespołu. Mimo tego jednak, że wciąż mamy tutaj solidny death/doom, zauważalna jest zmiana w stosunku do poprzednich albumów, poprzez coraz częściej występujące "czyste" wokale i bardziej stonowaną pracę gitary rytmicznej. W dodatku niektóre utwory są jakby wyrwane z kontekstu i całkowicie nie pasują do reszty albumu, dajac wrażenie zwykłych "zapchajdziur". W każdym bądź razie The Silent Enigma to wciąż album warty uwagi każdego kto lubuje się w smutnym, pompatycznym doom metalu.
Artwork na okładce to fragment obrazu Lady In Milton's Comus autorstwa Josepha Wright'a. 

Zdjęcia prezentują wersję wydaną przez Metal Mind Records (nr kat. MASS 0260).

 

Death - Human

Spór o to, który zespół

Accidental Suicide - Deceased

Accidental Suicide jest jednym z tych zespołów, które za życia nie doczekały się dni chwały, a o których większośc lubujących się w ciężkiej muzyce usłyszała dopiero w dobie internetu i wszechobecnego piractwa. Prezentowany obok album Deceased jest pierwszym i jedynym długograjem Amerykańców z
Milwaukee. Muzyka na nim prezentowana to niezły amerykański death metal, który najbardziej przypomina skrzyżowanie Morta Skuld z Viogression. Mamy tu średnie i szybkie tempa, bardzo nisko przestrojony bas i przytłaczający guttural. Cover art (niezbyt udany), to praca Chrisa Drew - gitarzysty brytyjskiego Impaler.
Album sam w sobie jest dziś naprawdę trudno dostępny, zwłaszcza pierwszy pressing.
Moja kaseta to egzemplarz pochodzący z jedynej reedycji wypuszczonej przez Metal Mind Records na licencji Deaf Records (nr kat. MASS 0021).  

piątek, 28 września 2012

Bolt Thrower - The IVth Crusade

Bolt Thrower to kolejny ikoniczny zespół, który niezbyt długo musiał pracowac na swą renomę. Będąc jednym z pierwszych zespołów death metalowych na terenie Europy, był równocześnie (chyba) pierwszym, który zaczął tworzyc teksty o tematyce historyczno-wojennej.

Wielu uważa, że "4ta Krucjata" to ostatni dobry przejaw twórczości BT. Nie mogę się jednak z tym zgodzic, biorąc pod uwagę niektóre ich późniejsze albumy. Faktem jest jednak, że styl ich gry z czasem stał się wtórny, nudny i bez polotu (Mercenary wydane kilka lat później było szczytem muzycznej nudy). Nie zmienia to jednak tego, iż The IVth Crusade to świetny, mielący, brytyjski death metal warty uwagi każdego fana gatunku.
Warto również dodac, iż cover art to fragment obrazu Entry of the Crusaders into Constantinople pędzla Eugèna Delacroixa.

Posiadana przez mnie kaseta to wydanie Carnage na licencji Earache (nr kat. CARR 051), kupiona na wyprzedaży na 5 zeta. 
 

Summoning - Let Mortal Heroes Sing Your Fame


Choc black metal nie należy do moich ulubionych gatunków, to jednak istnieją zespoły, które chętnie słucham i darzę szczerym uznaniem. Jednym z nich jest austriacki Summoning, który już na początku swojej kariery wykreował unikalny i niepowtarzalny styl grania.

Prezentowany dziś przeze mnie Let Mortal Heroes Sing Your Fame jest piątym w kolejności dokonaniem Protectora i Sileniusa. Jak zwykle etykieta Epic/Atmospheric to za mało, żeby oddac w pełni majestat tego dzieła, pod względem lirycznym bazującego na literaturze Tolkiena i Moorcocka.
Wersja posiadana przeze mnie to wydanie Irond Ltd. na licencji Napalm Records (nr kat. 01-142).

Obituary - Slowly We Rot

W pierwszych słowach chciałbym powitac wszystkich czytajacych tego bloga. Jego celem jest przedstawienie i recenzowanie albumów metalowych w oparciu o kasety i płyty CD z mojej prywatnej kolekcji.

Na pierwszy rzut zatem idzie kasetowa wersja Slowly We Rot amerykańskiego Obituary, stanowiąca mój pierwszy muzyczny nabytek.




Obituary to zespoł-legenda. Pionierzy death metalu w każdym tego słowa znaczeniu. Wydany w 1989 roku Slowy We Rot jest według mnie jednym z najważniejszych albumów, które ukierunkowały rozwój tego gatunku.
Muzyka jaką tu otrzymujemy to stary, surowy death metal z intensywną, "riffastyczną" gitarą, świetnymi partiami perkusji i oczywiście charakterystycznym wokalem Johna Tardy, który (jak to określała undergroundowa prasa w owym czasie ) "wydaje z siebie dźwięki, jakby chciał zwrócic własą duszę".


Kaseta z mojej kolekcji to wersja spiracona przez nasze rodzime MG i wydana w 1992 roku (nr kat. MG 0090). Jakośc nie najgorsza, aczkolwiek odbiega sporo od tej z wydania CD.

Start